Łąka kwietna – pomysł na zieloną przestrzeń w mieście.

Łąka kwietna na terenie firmy ASKET w Poznaniu, ul. Forteczna 14.

Krajobraz w naszych miastach to zazwyczaj kombinacja betonu i asfaltu. Poza dyskusyjną estetyką tego rozwiązania, zabetonowane powierzchnie stają się dużym problemem choćby podczas fal upałów czy nawalnych opadów deszczu, z którymi będziemy mieli coraz częściej do czynienia. Nie dość, że dochodzi do zalań i podtopień, to jeszcze tracimy wodę, którą moglibyśmy zgromadzić (np. w zbiornikach podziemnych) i wykorzystać do podlewania roślin w okresie suszy. Z kolei rośliny te mogłyby wpłynąć na obniżenie temperatury miejskich wysp ciepła oraz na jakość powietrza. Dałyby pokarm i schronienie zapylaczom, pozwoliłyby zwiększyć różnorodność biologiczną w sytuacji zagrożenia masowym wymieraniem gatunków. Zastanawiać się można, dlaczego włodarze naszych miast wydają się biernie czekać na rozwój wydarzeń związanych ze zmianą klimatu, zamiast przygotować się na ich nadejście.

Jednym ze sposobów przystosowywania się miast do nieuchronnych już skutków zmian klimatycznych, jest „odbetonowywanie” powierzchni i powiększanie terenów zielonych – sadzenie drzew, krzewów ale i zakładanie łąk kwietnych. Jednym z popularyzatorów tego akurat rozwiązania jest Łukasz Łuczaj, botanik, doktor habilitowany nauk biologicznych, wykładowca akademicki, kierownik Zakładu Botaniki Uniwersytetu Rzeszowskiego oraz autor publikacji na temat dzikich roślin jadalnych, który na swojej stronie podaje gotowy przepis na stworzenie takiej łąki.

Na początek należy pozbyć się niepożądanej roślinności, a glebę bardzo starannie rozdrobnić, żeby zapewnić dobre warunki do rozwoju nasion. Ważne jest też zapewnienie im kontaktu z wilgocią oraz dostępu do światła. W następnych sezonach warto z kolei zostawić skoszoną trawę na łące, żeby mogły wyschnąć i wysypać się nasiona zawiązane już samoistnie przez rośliny. Ziemi pod łąkę nie nawozimy – przy zakładaniu jej na bardzo żyznych glebach ogrodowych wskazane jest nawet usunięcie części warstwy próchniczej. Wyjątkiem są suche i piaszczyste tereny, gdzie początkowe jednokrotne nawożenie jest wskazane, najlepiej w połączeniu z dodaniem gliny i wapna oraz z silnym podlewaniem. W uboższej glebie kwiaty będą niższe, ale większość gatunków rosła będzie z podobną prędkością. Natomiast w zbyt żyznej ziemi kilka najsilniej rosnących gatunków zwykle zagłusza te wolniej rosnące.

Aby zapobiec inwazji roślinności leśnej i zaroślowej łąka musi być koszona. Dla zapewnienia obfitego kwitnienia jak największej ilości gatunków najlepsze efekty daje wykonanie tej czynności raz w roku na początku lata (czerwiec – lipiec). Łąka kwietna, o ile będziemy ją regularnie kosić i nie zostanie opanowana przez niepożądane rośliny, może trwać w tym samym miejscu przez setki lat. Co więcej, w kolejnych sezonach pojawić się na niej mogą jakieś nowe gatunki kwiatów rosnących w sąsiedztwie.

Oprócz opisanego wyżej zakładania łąki kwietnej od zera, można też próbować zmienić w łąkę istniejące już trawniki. W tym celu powinno się wycinać w darni kółka o średnicy 1-2 m i wsiewać w te kółka odpowiednio dobraną mieszankę nasion. W ten sam sposób możemy też wzbogacić założoną już łąkę o nowe gatunki. Jak pisze dr Łuczaj, bezpiecznym sposobem nawożenia takiej łąki jest palenie ususzonego siana po skoszeniu i rozrzucenie popiołu na jej obszarze, dzięki czemu to co rośliny pobrały z gleby w trakcie wzrostu, z powrotem do niej wraca.

Hmmm… palenie siana i rozrzucanie popiołu… Czy tylko nam się to od razu skojarzyło z brykietowaniem? Umiejętnie wplecione w ten proces pozwoliłoby uzyskać oprócz nawozu także energię ze spalenia siana. Co pokazuje, że jeśli tylko podejdziemy twórczo do kształtowania swojego otoczenia, to wówczas okaże się, że takie połączenie wielu funkcji w jednym elemencie stanie się naturalnym i oczywistym wyborem.

Źródła:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *